ANDRZEJ GAWROŃSKI
BARANIE WYBORY
Raz na farmie gdzieś przypadkiem
Dziwnej sceny byłem świadkiem.
Widzę: owce i barany
Czynią raban niesłychany;
Zwykle ciche i posłuszne,
W dziką się zmieniły tłuszczę.
Rzeczywiście taki pisk,
Taki szum i taki ścisk,
Takie beki, takie spory,
Że to, myślę, są wybory
Pośród szumu i zamętu
Do owczego parlamentu.
Patrzę sobie zza parkanu,
A tu jeden z tych baranów,
Łeb okrągły niczym miska,
Rzadkie zęby błyszczą z pyska,
Ani młody, ani stary,
Na łbie coś jak okulary,
Kadłub bury wzniósł do góry,
Obiecuje - złote góry!
Patrzę z bliska, a ta mina
Kogoś dziwnie przypomina
Z tej przemowy, z aparycji
Coś, jak lider opozycji.
On tymczasem głośno beczy,
Że kraj cały wnet uleczy.
"Posłuchajcie - grzmiał - barany,
Ja wam zbawię kraj kochany:
Każda owca, tudzież jagnię
Będzie mieć, czego zapragnie,
Pełno potraw, pełno plew
I pożyczkę na swój chlew!
Sprzedam wnet rządowe stajnie,
Aby wam się żyło fajnie,
By jagnięta były w stanie
Wykształcenie mieć baranie,
A więc, trzodo, już nie zwlekaj,
Jak masz bekać, na mnie bekaj!
Byłaś, trzodo, oszukana
W rządach tamtego barana.
On za długo był u żłobu.
On się nażarł dosyć bobu.
Dziś barani lud się burzy
I już nie chce jego dłużej,
Więc głosujcie na mnie rzędem,
Owczym się kierujcie pędem!"
Skończył beczeć, dostał "hurra!"
I pomiędzy swych dał nura,
A zostało po nim w środku
Tylko parę owczych bobków.
Patrzę dalej, a wśród ciszy
Wstaje baran nieco wyższy,
Nos jak haczyk, gęsta wełna,
Gęba arogancji pełna,
Krótko mówiąc, widać w mig,
Że to pewny siebie tryk.
Siedząc długo przy korycie
Podjadł sobie znakomicie,
No i teraz, wznosząc głowę,
Beczy gromko takim słowem:
"Słuchaj, o barania trzodo,
Ty się chroń przed nową modą,
Ostrzegam cię wielkim głosem
Przed tym głupim merynosem!
Już nie mówiąc o rozumie,
Nawet beczeć on nie umie!
Jam zaś był, pochlebiam sobie,
Przez trzynaście lat przy żłobie,
Ja wiem, co to kant i pic,
Tamten baran nie wie nic!
Przyrzekł żarcie, przyrzekł trawę,
Edukację i zabawę,
Przyrzekł frajdę, przyrzekł zysk,
Aż z przyrzeczeń spuchł mu pysk!
Pytam was, baranich braci,
Z czego on to będzie płacić?
Gdy osiągnie prawa pełne,
Zedrze z was ostatnią wełnę!
Zaś mój program mocny wszędzie,
Tak jak było, tak i będzie.
Żarłaś trzodo, gębą całą
I żreć będziesz dalej śmiało!
Pewna bądź, że w moim rzędzie
Czarna owca nie zasiędzie.
Mam poza tym inną rację:
Zwiększyć owczą imigrację,
Bo do pracy, proszę panów,
Dużo trzeba mieć baranów!"
Skończył beczeć. Trzoda cała
Racicami brawa dała,
Po czym każdy baran durny
Do wyborczej pobiegł urny
(Jak opuści głosowanie,
To racicą w d... dostanie).
Tylko jeden baran stary,
Co się wcale nie bał kary,
Siedząc sobie pod akacją,
Machał łapą z rezygnacją:
"Wszystko jedno, ten czy tamten,
Każdy z nich nas puści kantem,
Bo bez względu, co się stanie,
Rządy będziem mieć baranie!"
|