BIBLIOTEKA UNIWERSYTETU MIKOŁAJA KOPERNIKA
|
Prace tej malarki wykazują dużą wrażliwość na kolor - cechę, bez której autentyczni malarze mojego pokolenia nie wyobrażali sobie poważnych wyników w sztuce, a która to cecha zaczyna być kompletnie lekceważona i nierozumiana w dzisiejszej "awangardzie". Marian Bohusz-Szyszko |
Tak Marian Bohusz-Szyszko - zmarły w styczniu 1995 roku w Londynie nestor polskich artystów na emigracji, wychowawca wielu pokoleń artystów i znakomity krytyk i teoretyk sztuk plastycznych - pisał w 1977 roku o Irenie Fusek-Forosiewicz, z okazji jej pierwszej indywidualnej wystawy w POSKU-u, dodając, że artystka "jest jeszcze jednym przykładem częstych wydarzeń w naszej społeczności emigracyjnej: zmiany zawodu czy też powołania twórczego w drugiej połowie życia". Myśl tę rozwija także pierwszy monografista Mariana Bohusz-Szyszko - Jan Wiktor Sienkiewicz, który na dowód "niespodziewanych zapłodnień artystycznych, rozbudzeń duchowych, dokonanych przez Bohusza" przytacza dwa przykłady takich późnych "powołań malarskich": Haliny Sukiennickiej, która do malarstwa przeszła długa drogę z palestry - jako wytrawny obrońca w procesach w Wilnie i właśnie Ireny Fuskowej, która do malarstwa przeszła od muzyki. Przyjrzyjmy się tej drodze nieco bliżej.
Irena Fusek-Forosiewicz, z domu Świeżyńska, urodziła się w rodzinnym majątku Oharewicze na Polesiu. Tam też spędziła dzieciństwo, oddając się - jak sama wspomina - swej pierwszej wielkiej miłości, jaką była jazda konna. Lata szkolne spędzone u sióstr Urszulanek w Krakowie, pozwoliły jej odkryć następną z życiowych pasji - muzykę. Zaczęła od szkolnego chóru. Później śpiewu uczyła się nawet u sławnego śpiewaka operowego Adama Didura (1873-1946). W Polsce przedwojennej była zamożną ziemianka, o wyższym wykształceniu rolniczym (studiowała w latach trzydziestych na SGGW w Warszawie), żoną oficera kawalerii, który zginął w kampanii 39 roku. Czasy okupacji spędziła w kraju. Po wojnie występowała między innymi w Operze Bytomskiej.
W 1958 roku zamieszkała w Anglii, gdzie wyszła po raz drugi za mąż za wybitnego artystę malarza, absolwenta Krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, wspaniałego portrecistę i kolorystę - Władysława Fuska-Forosiewicza. Z mężem, który jako artysta malarz zyskał sobie w Anglii spore uznanie, zamieszkała na wsi, w hrabstwie Sussex na terenie parku otaczającego stary pałac renesansowy. Tutaj, wśród zielonych, pokrytych lasami łagodnych wzniesień południowej Anglii oraz w artystycznej atmosferze pracowni malarskiej męża, odkrywała wcześniej nie znane jej zainteresowania i możliwości. Szybko pochłonęła ją kolejna pasja; tym razem malarska.
Za namową męża w 1969 roku rozpoczęła studia artystyczne, zapisując się do prowadzonego przez Mariana Bohusz-Szyszko Studium Malarstwa Sztalugowego, działającego od 1947 roku pod opieką Społeczności Akademickiej Uniwersytetu Stefana Batorego w Londynie, a następnie Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie (PUNO). Obok męża, Władysława Fuska, to właśnie jego przyjaciel - Marian Bohusz wywarł zdecydowanie największy wpływ na jej malarską twórczość. Przy czym nie chodzi tu o bezpośrednie zapożyczenia artystyczne, co o naukę i doświadczenia wyniesione z jego szkoły. Szyszko-Bohusz był bowiem nie tylko znakomitym artystą, tworzącym silnie oddziaływujące na widza ekspresyjne prace malarskie, ale i wytrawnym pedagogiem. "W swoich studentach artysta (Bohusz-Szyszko) - jak pisze jego monografista - szukał nie siebie, ale ich samych, ich potencjalnych możliwości, ich własnych wizji świata. Nigdy nie narzucał im swojego widzenia, zawsze zabiegał o to, by otworzyć każdemu z nich oczy, odkryć i pobudzić w każdym z nich «własne widzenie»". Bohusz uczył wyzwolenia procesu malarskiego i uniezależnienia od klasycznego modelunku formy; jako nauczyciel był programowo anty-akademicki i odległy ideologicznie od funda mentalizmu rysunkowego. Kolor (zob. wyżej podane motto!) był zdecydowanie najważniejszym czynnikiem kształtującym dzieło malarskie. Kolorystką jest także Irena Fusek-Forosiewicz. Malarstwo, które uprawia, jest malarstwem kolorystycznym, środkiem jego kształtowania jest barwa.
Dyplom ukończenia Studium Malarstwa, z bardzo wysoką, notą otrzymała z dniem 8 grudnia 1974 roku. Debiutowała jeszcze przed uzyskaniem dyplomu, przesyłając obraz na ważna wystawę plastyków w ramach Kongresu Nauki i Kultury Polskiej na Obczyźnie w Londynie w 1970 roku. Już wtedy została zauważona w środowisku artystycznym "polskiego Londynu". Jej mistrz i nauczyciel ze Studium Malarstwa Sztalugowego pisał: "Od razu było jasne dla nas wszystkich, że ma przyszłość twórczą, przed sobą". Opinię tę potwierdziła m.in. pierwszą, swoją, wystawą indywidualną w Galerii Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego (POSK) w Londynie w 1977 roku. Osiągnęła wtedy podwójny sukces. Podobała się zarówno szerszej publiczności (sprzedała wtedy pięć swoich prac), jak i krytyce artystycznej - Marian Bohusz-Szyszko np. poświęcił jej pochlebny artykuł w polonijnej prasie londyńskiej. Wystawa ta, jak się wydaje, była prawdziwym początkiem jej malarskiej kariery. Dalej pracowali wspólnie z mężem, latem wyjeżdżając na plener do Hiszpanii, najczęściej do niedużej wioski niedaleko Gandi, dziedzicznej siedziby Borgiów, skąd przywozili liczne prace. Uczestniczyli chętnie w zbiorowych wystawach Zrzeszenia Plastyków Polskich w Wielkiej Brytanii. Irena Fusek-Forosiewicz miała też kolejne wystawy indywidualne w Anglii i w Polsce.
Po pierwszej w kraju wystawie Władysława Fuska-Forosiewicza (niestety doszła ona do skutku już po śmierci artysty, który zmarł w 1983 roku w Anglii) wiele jego obrazów trafiło do Muzeum Narodowego w Krakowie. Po wspólnej wystawie obojga artystów w Gnieźnie szereg prac pozostawiono w galerii Wspólnoty Polskiej w Poznaniu. Po indywidualnej wystawie Ireny Fusek-Forosiewicz w galerii Kordegarda w Warszawie artystka przekazała trzydzieści swoich obrazów jako dar Wspólnocie Polskiej w Rzeszowie. Instytut Polski w Londynie posiada także ponad 30 jej obrazów. Również po toruńskiej ekspozycji w Domu Eskenów, organizowanej przez Bibliotekę Uniwersytecka przy współpracy Muzeum Okręgowego w Toruniu, dwadzieścia pokazanych na niej prac, zgodnie z wolą artystki trafi do Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu.
Twórczość Ireny Fusek-Forosiewicz nie mieści się (i chyba nigdy nie mieściła się) w ramach modnych czy lansowanych nurtów i tendencji. Jej malarstwo wywodzi się z tradycji polskiego koloryzmu, czy też raczej z pejzażu postimpresjonistycznego i z "intymizmu" - jak to określa inny emigracyjny artysta malarz, a jednocześnie czołowy recenzent wystaw w londyńskich "Wiadomościach" - Stanisław Frenkiel, który o naszej artystce pisał bodaj najwięcej. Szyszko-Bohusz w malarstwie Ireny Fusek dostrzega także "tęsknotę za współczesnym formizmem".
Tematyka prac Ireny Fusek obejmuje martwe natury, wnętrza zapełnione postaciami, nakryte stoły, czasem pojedyncze figury i portrety, a przede wszystkim pejzaże, które wyróżniają się wrażliwością na kolor i koncepcją kompozycyjną. Zarówno te widziane poprzez otwarte okno na zalesione wzgórza w majątku Parham w Sussex (Pod oknem, Lato), czy też opisujące jego okolice, jak i szeroko rozciągające się, mieniące się słońcem krajobrazy hiszpańskie spod Walencji. Są to nieco przymglone oślepiającym światłem pejzaże z horyzontem najczęściej zamkniętym górami, których wierzchołki wtapiają się niemal w niebo: Na drodze do Cordoby i Plantacje pomarańczy, którego osią kompozycyjną, jest samotna, wysoka palma, odcinająca się zielenią od pomarańczowych pól i różu oddalonych gór .Wydaje się, że pejzaże artystki są najbardziej malarsko dojrzałe, malowane miękko, z dużym poczuciem kompozycji oraz koloru o ciepłych, jasnych gamach zieleni, rozbielonych światłem. Zadziwia w nich ta umiejętność odczucia i oddawania różnych, wręcz niepojętych niuansów odcieni, tonów tego samego koloru (często w odmianach barwnych nie spotykanych w naturze): perłowych szarości, różów, żółcieni, brązów, błękitów, łagodnych zieleni.
Często jej kompozycje pejzażowe sprawiają wrażenia osnutych mgłą, pokrytych seledynowymi oparami. Innym znów razem kształtując swoje kompozycje wyrazistymi, śmiałymi pociągnięciami pędzla, rozświetla je plamami oranżu i żółci, ożywia akcentami czerwieni kwiatów i owoców. Przeważa jednak "koloryt sielski, oparty na pasterskich gamach hrabstwa Sussex, które ostało się rewolucji przemysłowej zachowujac nietkniętą Anglię madrygałów i nieskończonej zieleni". Głównym źródłem inspiracji jest dla Ireny Fusek natura; artystka wierzy w naturę jako "niewyczerpane źródło inspiracji" i "najlepszy środek kontroli artystycznej".
Swój wybrany świat artystka kształtuje wyłącznie układem barw, scaleniem w jedność więcej lub mniej różnorodnych elementów barwnych. Na przykład Martwa natura z szalem, Butelka w koszyku albo obraz zatytułowany Wnętrze, przedstawiający obszerny pokój z siedzącą, szkicowo potraktowaną, postacią kobiecą na fotelu. Chociaż jest w nim sporo sprzętów, różnych kształtów, to jednak obraz robi wrażenie jednolite. Efekt ten uzyskany jest poprzez równomierna fakturę i złagodzoną, poprzez rozbielenie, gamę kolorystyczną, jakby przytłumioną - chociaż bogatą w różne jakości barwne. Na podobnych zasadach kolorystycznych budowany jest obraz Popołudnie na tarasie. Spokój i harmonia emanująca z tej, budowanej po przekątnej, kompozycji żywione są, jasną czerwienią truskawek leżących na talerzu w narożniku stołu, znajdującym się na pierwszym planie.
Czasami stosuje układ plam i płaszczyzn bardziej płaskich, oparty na zasadzie kontrastu bardziej dynamicznego, działającego większą ekspresją kolorystyczną. Najlepszym przykładem jest tu płótno pt. Błękitne wzgórze, w którym płaskie plamy żywej zieleni i czerwonych brązów pierwszoplanowych drzew ostro odcinają się od pomarańczowego tła ziemi oraz błękitu, przechodzącego w róż i czerwień nieba. Przy czym w układ swoich motywów artystka wprowadza niekiedy jakąś linię konstrukcyjną, czasem pokrewną japońszczyźnie albo secesji: Wrześniowy nastrój i przede wszystkim Przyjaciele, z kaligraficznie niemal potraktowanymi konarami błękitnych drzew oraz na pół baśniowy Zimowy zmierzch.
Co intryguje w obrazach Ireny Fusek-Forosiewicz to kolor i swoboda, mająca w sobie rzeczywiście coś z impresjonistycznej techniki, materii malarskiej. Będąc początkowo wyraźnie pod wpływem swego męża, dość szybko wyzwoliła własny styl malarski, różny od męża przede wszystkim pod względem gamy malarskiej. Widać, że artystka lubi kontakt z farbą, a swój cel, artystyczną wizję stara się osiągnąć przez drobne, chociaż wyraziste ślady pędzla, dzięki którym osiąga harmonię barwy i faktury. W malarskiej spójności główną, rolę odgrywa nie tyle kompozycja, co raczej właśnie efekty kolorystyczne i fakturalne. Artystka wywodzi się bowiem z tej generacji, która uwierzyła w prymat kolorystycznego portretu świata. Bo czyż nie mogła by Irena Fusek-Forosiewicz powiedzieć, za czołowym przedstawicielem koloryzmu dwudziestolecia w Polsce - Tytusem Czyżewskim: "Malarstwo jest dla mnie w rzeczywistości muzyką koloru skondensowaną i uporządkowaną za pomocą formy i materiału farb, a nie za pomocą grafiki i «rysunku»... Używanie w sztuce malarskiej innych elementów, jak barwa, jest wprowadzeniem fałszu do sztuki".
Zawsze malowała w sposób uchodzący za tradycyjny, a swym skłonnościom i upodobaniom nie potrafiła się sprzeniewierzyć. Należy do tych artystów, którzy w swoich dziełach, pozostają, wierni jednej idei twórczej, stale ją rozwijają i pogłębiają. W każdym razie w ostatnich dwudziestu latach niewiele się zmieniła i z podziwu godną konsekwencją powracała do tych samych motywów: martwe natury, pejzaże, portrety. Te trzy tematy pozostają do dziś jej fascynacją. Zważywszy na to, że jest to ograniczenie z wyboru, ta konsekwencja budzić powinna szacunek. Nie szukała oryginalności, chciała malować, a celem do którego dążyła była chęć stworzenia dobrego obrazu.
Jako reprezentantka polskiego życia artystycznego na emigracji z jednej strony, oraz jako spadkobierczyni i kontynuatorka tradycji polskiego koloryzmu Irena Fusek-Forosiewicz zasługuje na baczniejszą uwagę. Bo chociaż Jej sztuka nie ma nic wspólnego z fajerwerkami współczesności, z eksperymentem, manifestem - to przecież jest to malarstwo często trafiające na wystawy, pozytywnie komentowane w prasie i radio BBC, ciepło odbierane przez widownię. Jej rozświetlone, optymistyczne obrazy są po prostu ludziom bliskie. "Takie malarstwo - jak pisze o nim Stanisław Frenkiel - jest pieszczotą dla tęsknego oka ukazując panoramę świetlistych polan oblanych sercowo chorym słońcem. Słońce zdyszane, uwikłane w opary rdzawej jesieni jest wszechobecne w lirycznych krajobrazach przepojonych melancholią niedosytu."
Irena Fusek-Forosiewicz wierzy w naturę jako niewyczerpane źródło inspiracji i najlepszy środek kontroli artystycznej. Malarstwo staje się dlań barwną opowieścią o urokach świata, opowieścią wyzbytą raczej z wydumanej symboliki i zbyt wielkiej ekspresji. Nie ma w tym malarstwie zaklętych teorii, czy ubocznego symbolizmu poza radością patrzenia i lirycznej transpozycji na płaszczyznę obrazu (S. Frenkiel).
Jej obrazy spełniają skromnie owe, jakże dziś nie modne, posłannictwo wyrażone przez Matisse'a, pragnącego, by obrazy przynosiły uspokojenie i wytchnienie...
Strona główna |
Uwagi i komentarze prosimy kierować:www@bu.uni.torun.pl
Redakcja
Godziny otwarcia
|